Budynek przemysłowy z 1844 r. – kolejny przykład powolnej agonii dumnego onegdaj przedstawiciela swojego gatunku. Na zdjęciu nie widać odpadającego płatami tynku, nawet przemysłowe okna żeliwne – o dziwo – wydają się być w komplecie. A to dziwne, bo złom w cenie. Nic bardziej mylnego. Czy zauważyliście te małe dziury na poziomie stropu pierwszego piętra. Czy wiecie skąd się wzięły?
Prawdopodobnie rzecz ma się następująco: obiekt wpisany do rejestru zabytków został przejęty przez osobę prywatną. Nowy właściciel urządził sobie na utwardzonym placu dawnej fabryki skład opału i skup złomu. Nie potrzebuje wielkich budynków, które są dla niego ciężarem. Płacić za nie podatki trzeba ale nawet gdyby chciał je odnowić, pomalować to sprawę najdrobniejszych nawet remontów musi uzgodnić z konserwatorem zabytków. A kto ma na to czas prowadząc biznes w Polsce? W walce z konkurencją nie ma chwili wytchnienia, minuty wolnego czasu na konsultacje z jakimiś tam konserwatorami. No ale koszty są i trzeba coś z tym zrobić. Wiadomo – przyjechać spychem by to zburzyć nie można. Zrobi się afera, jakiś życzliwy napisze donos do pracy i skończy się wizytą wozu transmisyjnego TVN i pytaniach odpicowanego dziennikarzyny o wydelikaconych dłoniach, który będzie chciał wiedzieć czy musiało dojść do tej tragedii. Można spalić, ale nie ma gwarancji że ta kupa cegieł runie po pożarze i czy czasami nie każą tego odbudować za forsę z ubezpieczenia. Przecież to zabytek! A zatem jak zawalić konstrukcję by bezpowrotnie zniszczyć budowlę a jednocześnie nie narazić się na jakieś dziwne zarzuty niszczenia zabytków, przecież to nie Dama z łasiczką ani żadna Mona czy nawet Liza tylko zwykła buda wymurowana z cegły. I w jednej małej sekundzie w umyśle geniusza narodził się plan – plan zbrodni doskonałej. Projekt zniszczenia absolutnego. Wycięcie ankrów stabilizujących konstrukcję oraz drgania gruntu powodowane transportem drogowym powinny załatwić sprawę. Później pozostanie tylko wyciągnąć resztkę złomu, uprzątnąć gruz i będzie można nawieźć węgla z Ukrainy by poważanie zawalczyć z konkurencją.